Cześć,
Porozmawiajmy o porannych zwyczajach fotkowiczów...
Jak widomo jedni sa 'rannymi ptaszkami' i zazwyczaj z pobudka nie maja wiekszych problemow, sa tez wsrod nas tacy, co lubia spac do poznych godzin dziennych...
Do ktorej grupy się zaliczacie? ;)
...A gdy juz zwleczecie sie z łózka... Od czego macie zwyczaj zaczynac swoj dzien? - poranna kawa? gimnastyka? obfite sniadanie?
Macie jakies swoje poranne rytualy?
lista tematów
Poranne nawyki strona 2 z 2
Nie mam czasu nienawidzić ludzi, którzy mnie nienawidzą,
bo jestem zbyt zajęta kochaniem ludzi, którzy mnie kochają ;)
bo jestem zbyt zajęta kochaniem ludzi, którzy mnie kochają ;)
Witam ja wstaje 5 40 rano szykuje śniadanie ide do pracy . Pracuje 9 godzin przychodze robie zakupy ,potem obiad , potem zmywanie ,a na końiec relaksująca kompiel która trwa wieki
Wstaję rano za piętnaście trzecia. Latem to już widno. Za piętnaście trzecia jestem ogolony, bo golę się wieczorem. Śniadanie jadam na kolację. Tylko wstaję i wychodzę.
– No, ubierasz się pan.
– W płaszcz – jak pada. Opłaca mi się rozbierać po śniadaniu?
– Fakt!
– Do PKS mam pięć kilometry. O czwartej za piętnaście jest PKS.
– I zdanżasz pan?
– Nie, ale i tak mam dobrze, bo jest przepełniony i nie zatrzymuje się. Przystanek idę do mleczarni. To jest godzinka. Potem szybko wiozą mnie do Szymanowa. Mleko, widź pan, ma najszybszy transport, inaczej się zsiada. W Szymanowie zsiadam, znoszę bańki i łapię EKD. Na Ochocie w elektryczny do stadionu, a potem to już mam z górki, bo tak… w 119, przesiadka w 13, przesiadka w 345 i jestem w domu, to znaczy w robocie. I jest za piętnaście siódma! To jeszcze mam kwadrans. To sobie obiad jem w bufecie, to po fajrancie już nie muszę zostawać, żeby jeść, tylko prosto do domu. I góra 22.50 jestem z powrotem. Golę się. Jem śniadanie i idę spać.
– No, ubierasz się pan.
– W płaszcz – jak pada. Opłaca mi się rozbierać po śniadaniu?
– Fakt!
– Do PKS mam pięć kilometry. O czwartej za piętnaście jest PKS.
– I zdanżasz pan?
– Nie, ale i tak mam dobrze, bo jest przepełniony i nie zatrzymuje się. Przystanek idę do mleczarni. To jest godzinka. Potem szybko wiozą mnie do Szymanowa. Mleko, widź pan, ma najszybszy transport, inaczej się zsiada. W Szymanowie zsiadam, znoszę bańki i łapię EKD. Na Ochocie w elektryczny do stadionu, a potem to już mam z górki, bo tak… w 119, przesiadka w 13, przesiadka w 345 i jestem w domu, to znaczy w robocie. I jest za piętnaście siódma! To jeszcze mam kwadrans. To sobie obiad jem w bufecie, to po fajrancie już nie muszę zostawać, żeby jeść, tylko prosto do domu. I góra 22.50 jestem z powrotem. Golę się. Jem śniadanie i idę spać.
Zależy, jak się rozleniwie to ciężko wyjść z łóżka, ale reguły 7 rano już na nogach. :P Sprawdzam godzinę, wstaje (im dłużej leżę tym później jest gorzej wstać i się ogarnąć), ubieram się, poranna toaleta, kawa, czasami śniadanie i obowiązki, te duże i te małe. :Pnolife! xD




